niedziela, 30 sierpnia 2009

Ślimaki

Ślimaczki raz, dwa, trzy. Uszyte dosyć dawno. Jednak dopiero niedawno ofotografowane. Dwa śpiochy i jeden okratkowany :)










piątek, 28 sierpnia 2009

Niebieski króliczek

Króliczka mam i ja.







wtorek, 25 sierpnia 2009

Królewna i Jeż














Siedziała w parku obok placu zabaw.
- Masz koronę, jak czerwone jabłuszko - usłyszała. Był Jeżem. Usiadł obok na ławce. Uśmiechnął się, ale widać było, że się jeży. Rozmawiali długo o ty, jak lato mija. Że wszystko mija i nie jest to złe, tylko czasem smutne. Bo na wiele spraw można patrzeć właściwie dopiero z perspektywy przemijania.
Jeż był w porządku. Postanowili się spotykać i rozmawiać. I robili to, za każdym razem dłużej. Mówili o przeróżnych sprawach, każdy temat był ważny i ciekawy. Czasem udawało się Królewnie wsuwać palce pomiędzy jego kolce i głaskać go po ciepłym ciele. Czuła wtedy, jak spokojnie bije jego serce. Taki inny, a bliski.
Zbierali jabłka. Chowali je w spiżarni, w skrzyniach wyścielonych pachnącą słomą. Dużo jabłek, pełnych soku i słońca, na długą, mroźną zimę, która ma nadejść. Będą w sam raz na wspólne podwieczorki.

wtorek, 18 sierpnia 2009

Królewna i Żaba

Nigdy się nie nudziła, miała swój świat, zainteresowania, pasje. Nie miała z kim rozmawiać. To ją najbardziej bolało. Rozmawiała w myślach sama ze sobą, ale była realistką i wiedziała, że to niedługo przestanie jej wystarczać.
Na spacerze zobaczyła go, na ławce w parku. Siedział długo,wyglądał jakby zaczynał gnić od tego zasiedzenia. Uśmiechnął się kiedy podeszła. Nie był w typie Królewny, no ale typy można zmieniać, modyfikować, może się uda tym razem zabić samotność. Kazał się nazywać Księciuniem. Zgodziła się, chociaż korona jeszcze nikogo nie uczyniła władcą.
Zaopiekowała się Księciuniem. Roztoczyła nad jego żabim ciałem swoje delikatne skrzydła. Poprawiała, ciągle zsuwająca się z jego głowy, koronę. On się wczepiał w nią. Łaskawie pozwalał zapraszać się na obiady. Przyjmował podarunki i po prostu był.
Nie chciał tylko pocałunków, mówił że nie jest gotowy na zmiany, że jeszcze nie dorósł. Na nic nie był gotowy. Był obcy i tylko był obok. A ona dalej rozmawia ze swoimi myślami, z nim nie umie.
Są razem. Królewna czeka na zmiany, jeszcze liczy na coś. Księciunio przeczekuje i jest mu dobrze...









poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Ciasteczko dla grubaska


Włóczkowe ciasteczko ma wiele zalet. Można je położyć na talerzyku, zaspokoić zmysł estetyczny i nie pragnąć prawdziwego ciacha. Może też służyć dzieciom, jako rekwizyt do zabawy w dom, czy być poduszeczką do igieł. Zresztą może być wszystkim, co nam przyjdzie do głowy.
Zrobiłam je szydełkiem nr3 lub nr3,5 z wełen akrylowych. Wypełnione są sztuczną wata poliestrową, czasem ozdobione koralikami. Robiłam je bez schematów, wyobraźnia sama prowadziła szydełko. Generalnie składają się z dwóch zszytych części: góry i dołu, powinny one do siebie dobrze przylegać dobrze, co jest ważne przy zszywaniu. Polecam robienie ciasteczek jako wykorzystanie kolorowych resztek.

piątek, 14 sierpnia 2009

Żaba

Żaba w pościeli, nie ukrywam, że w mojej, za wcześnie było, żeby wychodzić w plener i robić jej fotki.



Na podusi.



Na tle pewnego kultowego obrau, kto zgadnie jakiego..?



Zdjęcie z toruńskiego skansenu, wyszło fatalnie źle, nawet nie ma pewności, czy to żabka, czy jakaś mikra laleczka. Wdzięczna bym była tubylcom za jakieś informacje o tej zabawce, a za dobre foto się odwdzieczę)



Widziałam żabkę w toruńskim skansenie, siedziała na dziecięcym nocniczku z zamierzchłych czasów. Jej fotka wyszła tak, że praktycznie nie widać stworka przyczajonego w kąciku. Kolega był w skansenie i jej szukał, ale miał za mało informacji, tak że stworek z dawnych czasów dalej tam siedzi zakurzony , zapomniany i niekochany.
To jest moja wariacja żabia. Oczywiście według tildowego wykroju z książki: "Sommer i Tildas hage" Tonne Finnanger. Żabka uszyta z bawełnianych materiałów, w środku wypełnienie poliestrowe, szyło się bardzo szybko i bez problemów. Zwierzaczek jest bardzo przyjemny i mięciutki, spodenki można zdejmować. Planuję uszycie jeszcze kilku do płaziej rodzinki.

niedziela, 9 sierpnia 2009

Szybkim spacerkiem po Toruniu


Czytający ludzik na oknie biblioteki



teatr Baj



a to jest kobieta, która widziała smoka toruńskiego, chociaż może tylko tak opowiadała, żeby odwrócić uwagę od innych faktów... ona jest sama w sobie bardzo tildowa, w rysach twarzy i postaci, czyżby więc nasze tildy czerpały z dobrych gotyckich wzorów?



aniołek cepeliany, może być wzorem do zimowych robótek, bardzo płaski był, ciekawe czy to zamierzony efekt...



lala ze skansenu



żabka od flisaka podrywana przez gołębie


i takie świetne bociany w sklepiku na Mostowej

Tymczasem u mnie mała wakacyjna podróż. Mąż miał życzenie odwiedzić Toruń. Załatwił opiekę dla dzieci, więc pojechaliśmy. Do celu prowadziła nas nawigacja zakupiona jakiś czas temu w Biedronce, a powołana do działania przez kolegę - prowadziła dobrze, radośnie pokrzykując od czasu do czasu. Po ulokowaniu się w hoteliku i po mojej zwycięskiej potyczce z bankomatem udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Prowadziłam, bo byłam tu wcześniej. Każdą uliczkę Starówki przeszliśmy kilka razy, Nowego Miasta też. Obowiązkowa była wizyta w Muzeum Etnograficznym, bo uwielbiam te klimaty. Było cudownie. Zwłaszcza zachwyciła mnie wystawa prac Bogdana Lesińskiego "Malowana księga duszy". Cudowna kolorystyka jego prac, użyte motywy, sposób przedstawiania postaci i ponadczasowa ludowość, wszystko to było na tyle poruszające, że kupiłam sobie katalog, aby czasem patrzeć na te obrazy.
W skansenie wychwytywałam pewne perełki, takie jak zabawki dziecięce, szmaciane laleczki, ale i żabkę z materiału siedząca na drewnianym nocniczku. Bardzo mi zależało na zdjęciu żabki, jednak nie wyszło, czego pewnie nie odżałuję - albo zdobędę je innymi kanałami:)
Odwiedziłam też bosko zaopatrzoną pasmanterię na ulicy Kopernika. Dla mnie to był szok. Przyzwyczajona jestem do lokalnych sklepików, gdzie wstążeczki i tasiemki reprezentowane są na kilku szpulkach i tyle. A tymczasem moje zmysły zostały poruszone setkami, czy tysiącami wręcz możliwości kolorystycznych. Zresztą tam było wszystko: guziki, korale, wełenki, filc, aplikacje i narzędzia. Świadomość tego, że na ulicy stoi mąż i czeka nie pozwoliła mi się przyjrzeć dokładnie temu wszystkiemu - ale pewne zakupy wstążeczkowe poczyniłam, co mnie cieszy.
Toruń mnie zachwyca i dobrze się w nim czuję. Mąż też jest zadowolony, ciągle wspomina jak szukaliśmy pomnika flisaka, który nam się chował umiejętnie.Zamieszczam kilka zdjęć takich może mało toruńskich, ale są stamtąd :)

czwartek, 6 sierpnia 2009

Wakacyjny pan


To jest kapryśny pan Tild. Miłośnik golonki z musztardą sarepską i czerwonej oranżady. Dzisiaj ma wolny dzień i postanowił się poopalać. Z całej kolekcji seksownych gatek wybrał swoje ulubione i naciągnął je prawie pod pachy. Powiedział, że kocyka nie będzie nosił. Gazety też nie chciał, bo ma dosyć polityki i wakacyjnej kiełbasy medialnej. Wziął za to piłkę. Teraz czeka na rodzinę i na plażę przyjaciele :)

środa, 5 sierpnia 2009

Mój Woodstock

To było wręcz niezwykłe doświadczenie. Nie pamiętam, żebym tak intensywnie, odczuwała kiedykolwiek samotność. W takim tłumie czuć się samotną, to się może wydać niemożliwe, a jednak. Oczywiście to niczyja wina. To tylko ja nie umiem nawiązywać kontaktów z ludźmi.
Na szczęście była muzyka, cudowna, w ogromnej ilości. Wybrałam scenę folkową, bo mniejsza, delikatniej nagłośniona, no i rytmy takie jakie lubię. Dla mnie folk to dźwięki nasycone ludowością, głównie z naszego kręgu kulturowego, czyli słowiańskie. A tymczasem to, co można było usłyszeć na woodstockowej scenie, to folk z najróżniejszych zakątków globu - i to było cudowne.
Moi faworyci to ukraińskie zespoły: Rusyczi, Yoghurt i Atmasfera. Świetne były także polskie kapele. Zresztą dwa dni spędziłam pod Małą Sceną i podobało mi się w sumie wszystko. Wielki plus dla prowadzącego, Tomasza Lenarda, człowieka z ogromną duszą, czekało się wręcz na jego kolejne wejścia.
W przyszłym roku jadę tam znowu :)


zespół Rusyczi



zespół Atmasfera


kwiaty we włosach


jazdy na desce pod fontanną grzybkiem


zakochani